środa, 30 grudnia 2009

Strobist'owo po raz pierwszy

Po ciekawej lekturze "Strobist Lightning 101" oraz "Z pamiętnika lampy błyskowej" wziąłem się ostro do roboty zgodnie z mottem obu pozycji - "lampa poza aparatem".

Tak więc w pokoju zawitało akwarium przyniesione z piwnicy (po welonkach, hehe), namiot bezcieniowy z ciemnym tłem oraz dwa statywy - oświetleniowy no-name oraz "aparatowy" Velbon.
Na statywie oświetleniowym umieściłem odbiornik wyzwalacza radiowego lampy błyskowej (YONGNUO TX-602 2,4GHz) a w jego stopce mojego METZa 48 ustawionego w trybie M.
Nadajnik od kompletu umieściłem w sankach body Canona i całość w pionowej pozycji umieściłem na statywie Velbona.

Po napełnieniu akwarium wodą przyszedł czas na poeksperymentowanie z czasami naświetlania i mocą lampy. Jak to wszystko wyszło? Przekonajcie się sami dzięki poniższym zdjęciom.

Następnym razem pobawię się z jasnym tłem dla odmiany.

Na marginesie chcę dodać, że moja żona coraz dziwniej zaczyna się na mnie patrzeć widząc co wyczyniam w "żółtku" ("mój" pokój z komputerem, wszelkimi moimi "gratami" w kolorze ścian Forsycja czyli prawie żółte).
Dziwny dla Kasi już był biały sześcian 80x80x80 zwany namiotem bezcieniowym, w którym fotografowałem przedmioty na potrzeby przewodnika muzealnego, ale ten namiot ustawiony na szafce z akwarium w środku toż to prawie "Apokalipsa" jak mawiała nauczycielka z "Włatców Móch".













2 komentarze:

Grzegorz pisze...

Ładnie zrobione,widać sporo pracy,zapewne nie obyło się bez wielu prób z naświetlaniem.
W sumie ciekawe,podoba mi się .Pozdrawiam!

ADom pisze...

słodkie mimo że kwaśne